Kancelaria Sejmu, która podlega marszałkowi Szymonowi Hołowni z Polski 2050, planuje wprowadzenie kosztownych świadczeń dla funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej. Uzasadnia to potrzebą ich wdrożenia, jednak posłowie należący do koalicji rządzącej wyrażają niezadowolenie, twierdząc, że zostali postawieni przed faktem dokonanym, bez uprzednich konsultacji.
25 lipca odbyło się w Sejmie posiedzenie Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych, które miało na celu ocenę przyszłorocznego budżetu Kancelarii Sejmu. Choć co roku odbywa się to w podobnym okresie, tym razem spotkanie przebiegało w napiętej atmosferze.
– W związku z licznymi uwagami koleżanek i kolegów posłów chciałbym w tym momencie zamknąć posiedzenie komisji bez wydawania jakiejkolwiek opinii. I to jest najniższy wymiar kary! – powiedział z irytacją przewodniczący komisji Jarosław Urbaniak z KO.
Wypowiedź ta odnosiła się do zapisu w budżecie przewidującego przeznaczenie 6,8 mln zł na dodatki mieszkaniowe dla członków Straży Marszałkowskiej – formacji odpowiedzialnej za ochronę kompleksu sejmowego i podległej bezpośrednio marszałkowi Hołowni. Za czasów rządów PiS straż ta przeszła gruntowną modernizację: wyposażono ją w nowe umundurowanie, szable ceremonialne, a przede wszystkim nadano jej status pełnoprawnej służby mundurowej.
To właśnie ten nowy status – zrównujący Straż Marszałkowską z innymi służbami mundurowymi – jest według Kancelarii Sejmu podstawą do wprowadzenia dodatków mieszkaniowych.
Takie świadczenia przysługują wojsku od dawna, a od 1 lipca tego roku objęły także Policję, Straż Graniczną, Państwową Straż Pożarną i Służbę Ochrony Państwa. W zależności od miejsca pełnienia służby wynoszą one od 900 do 1800 zł. Są przeznaczone dla tych funkcjonariuszy, którzy nie mają zapewnionego mieszkania służbowego. Mogą zostać wykorzystane m.in. na wynajem mieszkania lub spłatę kredytu hipotecznego.
„Świadczenie dla Straży Marszałkowskiej jest analogiczne pod względem charakteru i wysokości do rozwiązań przewidzianych dla funkcjonariuszy innych służb mundurowych pełniących służbę w Warszawie” – informuje Biuro Obsługi Medialnej Kancelarii Sejmu drogą „Rzeczpospolitej”. Podano również, że dodatek miałby wynosić 1800 zł i przysługiwać wszystkim funkcjonariuszom tej formacji. Natomiast podczas komisji komendant Straży Marszałkowskiej Michał Sadoń przestrzegał posłów, że brak takich dodatków może skutkować odpływem kadr.
– Straż Marszałkowska nie ma żadnego socjalu, nawet wczasów pod gruszą. Policja ma mieszkania służbowe, pomoc finansową na zakup lokalu, dodatek za brak mieszkania, równoważnik za remont, zwroty kosztów dojazdu. Nie jesteśmy konkurencyjni wobec policji, która i tak ma potężne braki, ponad 2 tys. wakatów w samym garnizonie stołecznym – mówił komendant.
– Żeby dostać się do Straży Marszałkowskiej, trzeba spełnić szereg wymogów: od poświadczeń bezpieczeństwa, przez badania w komisjach, sprawdzenia, aż po zdawanie testów. Jeśli ktoś spełnia te wymagania, jest łakomym kąskiem dla innych służb mundurowych, bo jest gotowym zawodnikiem, by wejść z ławki rezerwowych – kontynuował komendant. Wskazał również, że straż już teraz zmaga się z brakami kadrowymi – zatrudnionych jest tylko 228 osób na 268 dostępnych etatów, nowo przyjęty funkcjonariusz zarabia 4818 zł brutto, a rotacja w szeregach formacji jest wysoka.
Problemem – według części posłów – nie są same argumenty przemawiające za dodatkami, lecz sposób, w jaki marszałek Sejmu i jego kancelaria przedstawili planowane zmiany członkom Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych. Członkowie komisji podkreślają, że zostali postawieni przed gotową decyzją marszałka Szymona Hołowni.
– Na kilka dni przed posiedzeniem komisji spotkaliśmy się z szefem Kancelarii Sejmu Jackiem Cichockim. O planowanych dodatkach nie wspomniał ani słowem – mówią nieoficjalnie.
Jak zwraca uwagę jeden z parlamentarzystów, kwotę 6,8 mln zł dostrzeżono dopiero w samym projekcie budżetu, gdzie znalazła się też informacja o planowanej nowelizacji ustawy o Straży Marszałkowskiej.
– Nie powinno się planować budżetu na podstawie nieuchwalonej jeszcze ustawy – zauważa poseł. Dodaje, że właśnie z tego powodu przewodniczący komisji Jarosław Urbaniak zaproponował jej przerwanie.
Kontrowersji nie zabrakło także podczas samego posiedzenia komisji. Jacek Cichocki informował wówczas, że zmiany są konsultowane z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jednak według nieoficjalnych doniesień, część posłów kwestionuje, czy takie konsultacje faktycznie miały miejsce.
Źródło: visinfo24.pl za Rzeczpospolita
