Królewskie klejnoty, skradzione z Luwru, nie były ubezpieczone – informuje francuski portal Sud Ouest. Uznano, iż koszt wykupienia polisy „byłby niewspółmiernie wysoki do ryzyka ich kradzieży”.
Kiedy obiekt z kolekcji narodowej zostaje uszkodzony, zniszczony lub skradziony z muzeum, w którym się znajduje, państwo jest swoim własnym ubezpieczycielem – tłumaczyła Irene Barnouin, szefowa francuskiego oddziału brokera WTW, cytowana przez Sud Ouest.
Prowadząca sprawę napadu na Luwr paryska prokurator Laure Beccuau poinformowała we wtorek, że wartość skradzionych klejnotów szacowana jest na 88 milionów euro. Gazeta „Le Figaro” podała, że klejnoty mają „status kolekcji narodowej”, co oznacza, że nie mogą być legalnie sprzedane, podarowane czy też odziedziczone nawet po długim czasie.
Przekazała też, że od 1993 roku rząd Francji udziela własnej gwarancji na kradzieże przedmiotów o wartości ponad 200 mln euro. Według wiedzy Barnouin ubezpieczenie to dotąd nie zostało nikomu wypłacone, ponieważ „nigdy nie było tak dużej straty”.
– Do tej pory jest to bez wątpienia napad stulecia we Francji. Jednocześnie ze względu na spektakularną stronę kradzieży, bezcenną wartość łupu, oryginalność modus operandi, międzynarodowe reperkusje i kontrowersje polityczne, jakie wywołuje – odpowiedział na pytania dziennikarzy „Le Parisien” rzecznik prasowy departamentu sprawiedliwości francuskiej policji Jean-Michel Decugis.
– Złodzieje, którzy ukradli te klejnoty, nie zarobią 88 milionów euro, nawet gdyby wpadli na zły pomysł rozłożenia na części tych artefaktów – powiedziała w wywiadzie dla RTL prokurator Laure Beccuau. W poszukiwania klejnotów zaangażowanych jest około 100 śledczych.
Minister sprawiedliwości Francji Gerald Darmanin stwierdził w poniedziałek, że kraj „poniósł porażkę” w związku z kradzieżą z Luwru.
Źródło: visinfo24.pl za Polsat News
