– Nie dopuścimy do tego, żeby ta aukcja pojawiła się po raz kolejny. Chciałabym tylko przypomnieć, że to nie pierwsza taka akcja tego domu aukcyjnego. Pierwsza taka aukcja pojawiła się w 2019 roku, ale to dopiero w tym momencie, dzisiaj, po drugiej takiej sytuacji, państwo polskie ale także instytucje niemieckie, zadziałały tak szybko – mówiła Cienkowska.
– Jak tylko dowiedzieliśmy się, również dzięki Polsat News, o tej aukcji, natychmiast podjęliśmy działania – mówiła w Polsat News Cienkowska.
Wypowiedź Pani minister ma związek z nagłośnioną w mediach licytacją przedmiotów po ofiarach zbrodni II wojny światowej, m.in. więźniach obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Inicjatywę tę chciał przeprowadzić niemiecki Dom Aukcyjny Felzmann w Neuss.
Karol Nawrocki w oświadczeniu opublikowanym przez Kancelarię Prezydenta zaapelował do polskiego rządu, aby ten „zażądał zwrotu, a w ostateczności wykupił wszystkie pamiątki po Ofiarach zbrodni niemieckich na ziemiach polskich, a koszt tego przedsięwzięcia doliczył do ogólnego rachunku reparacyjnego”.
Z kolei szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski nazwał aukcję ofiar zbrodni nazistowskich „zgorszeniem” i po rozmowie z szefem niemieckiego MSZ Johannem Wadephulem zadeklarował, że będą wspólnie zapobiegać takim incydentom.
Głos w sprawie internetowej licytacji, zabrał także ambasador Niemiec w Polsce Miguel Berger. Dyplomata we wpisie w mediach społecznościowych stwierdził, że handel dokumentami ofiar nazizmu jest niedopuszczalny.
„Z zadowoleniem przyjmuję odwołanie tej aukcji. Nigdy nie powinna była się ona odbyć. Nie wolno handlować dokumentami i przedmiotami osobistymi ofiar nazizmu” – pisał ambasador.
tanowisko to podtrzymuje również Instytut Pamięci Narodowej, który zaapelował do domu aukcyjnego w Neuss o „zaprzestanie organizowania podobnych aukcji oraz o odpowiedzialne postępowanie z artefaktami o tak głębokim znaczeniu”.
Źródło: visinfo24.pl za Polsat News
