W sobotę 12 lipca 2025 r. legendarni Guns N’ Roses zagrali koncert na Stadionie Narodowym już po raz szósty. Na pewno dla zagorzałych fanów zespołu to wydarzenie było to nie lada gratką. Usłyszeć Axla Rose na żywo w tak dobrej kondycji, pomimo upływu lat, było niemałym zaskoczeniem.
Muzycy nie zawiedli już na samym początku, rozpoczynając koncert od mocnego uderzenia, czyli od Welcome to the Jungle. Dalej było już tylko lepiej – Knockin’ On Heaven’s Door czy Sweet Child O’ Mine to tylko ułamek muzycznej uczty, którą nam zafundowano.
Sami członkowie zespołu bawili się również wyśmienicie, będąc na pełnych obrotach przez trzy godziny ciągłego grania. Na ogromną pochwałę zasłużył jak zawsze Slash. Jego umiejętności grania na gitarze i czarowania muzyką są już legendarne. Na prawdę niewielu gitarzystów na świecie jest w stanie tak zagrać jak ten muzyk.
Na koncercie nie zabrakło wielkich przebojów, ale również tzw. deep cutów, czyli utworów, których nie usłyszymy w radiu, ale są one znane fanom Guns N’ Roses. Niestety o ile sam zespół spisał się rewelacyjnie, to ogromnym minusem całego wydarzenia było nagłośnienie stadionu. Zbiera on same negatywne oceny i pytaniem jest, kto decyduje się na kontraktowanie występów na tym obiekcie, gdzie już od lat wiadomo, że nagłośnienie jest fatalne. Przecież mamy w Polsce inne obiekty, które również pomieściłyby dużą ilość ludzi, a charakteryzują się znacznie lepszą akustyką. Po prostu szkoda piosenek a i artystom to nie pomaga…
Generalnie koncert super, artyści jak zawsze na wysokim poziomie energii, do powtórzenia jak najbardziej, ale już w innym miejscu.
Źródło: visinfo24.pl
