Robert Plant, mimo że w tym roku kończy już 77 lat, nie zamierza zwalniać artystycznego rytmu. Jesienią ukaże się jego najnowszy album studyjny, a przy tej okazji muzyk udzielił obszernego wywiadu, w którym opowiedział nie tylko o nadchodzącej płycie, lecz także o swojej przeszłości i wątkach związanych z Led Zeppelin.
Plant od lat 80. z powodzeniem rozwija karierę solową. Zaledwie dwa lata po rozpadzie Led Zeppelin zaprezentował swój pierwszy solowy krążek, a już dwa lata później rozpoczął współpracę z Jeffem Beckiem, czego owocem była EP-ka The Honeydrippers: Volume One.
Dziesięć lat później świat muzyczny doczekał się znacznie głośniejszego wydarzenia. Czternaście lat po zakończeniu działalności przez Led Zeppelin, Plant ponownie połączył siły z Jimmym Page’em. Ich wspólne koncertowe wydawnictwo No Quarter: Jimmy Page and Robert Plant Unledded zdobyło ogromne uznanie fanów i krytyków, co zachęciło duet do nagrania pełnoprawnej płyty. Cztery lata później ukazał się legendarny dla miłośników rocka album Walking into Clarksdale, z którego pochodzi nagrodzony Grammy utwór Most High. Choć był to materiał premierowy, w brzmieniu można było wyraźnie usłyszeć echa Led Zeppelin. Sam zespół, choć oficjalnie zakończył działalność w 1980 roku, jeszcze kilkukrotnie pojawiał się na scenie. Ostatni raz miało to miejsce w 2007 roku podczas koncertu ku czci Ahmeta Erteguna.
Pytanie o możliwość ponownego spotkania Plant, Page’a i Johna Paula Jonesa w towarzystwie Jasona Bonhama powraca regularnie i pojawiło się także w rozmowie artysty z magazynem Mojo, udzielonej przy okazji premiery solowej płyty Saving Grace, która ukaże się 26 września.
Plant od dawna jasno daje do zrozumienia, że obecny etap kariery jest dla niego satysfakcjonujący i nie przewiduje reaktywacji Led Zeppelin. W wywiadzie przyznał, że jego wspomnienia dotyczące wcześniejszych „powrotów” grupy są mieszane, ale koncert sprzed ponad 15 lat traktuje jako godne i ostateczne pożegnanie z tym rozdziałem. Muzyk podkreślił, że to, co tworzy obecnie ze swoim zespołem, daje mu poczucie wolności artystycznej i swobody. Jak sam zaznaczył, nie zamieniłby tej twórczej przestrzeni na występy „na stadionie piłkarskim z kilkoma starymi kumplami”.
Źródło: visinfo24.pl za Eska Rock
